Strony

4 gru 2020

Leon Krier do kard. Nycza

Leon Krier (pierwszy z lewej)

" Ludzkość żyje metodą prób i błędów, popełniając czasami błędy na monstrualną skalę. Modernizm architektoniczny i urbanistyczny, podobnie jak komunizm, należą do tej kategorii błędów z których można się niewiele nauczyć a zyskać raczej nic. Są to ideologie, które zaślepiają nawet najinteligentniejszych ludzi i popychają ich do nieakceptowalnego marnotrawstwa, ryzyka i niebezpieczeństwa. "


Wywiad Nikosa Salingarosa z Leonem Krierem. Do wywiadu dodano dwa fragmenty książki Leona Kriera zatytułowanej "Architektura. Wybór czy przeznaczenie"
Tekst po raz pierwszy ukazał się w PLANetizen  <www.planetizen.com> 5 listopada 2001 roku.


Nikos Salingaros (NS) Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia z 11 września 2011 czy nie uważa Pan, że powinniśmy zmienić nasze podejście do urbanizacji. Czy zauważalna niechęć do osiedlania się w wysokich budynkach, wskazuje również na pewien kryzys architektury modernistycznej jako takiej?

Leon Krier (LK) Tragiczne wydarzenia z 11.09.2001 rzeczywiście miały wpływ na nasze postrzeganie wysokich i niskich budynków, zarówno z przyczyn psychologicznych jaki i praktycznych. Przyjmując, że Pentagon i jedna z wież WTC miały powierzchnię ok 2mln metrów kwadratowych, można sobie wyobrazić skalę zniszczenia przy zastosowaniu tylko jednego ładunku wybuchowego. Efekty zamachu były jednak inne, około 200 ofiar w Pentagonie wobec 2000 w WTC. Zakładając, że Pentagon byłby wysokim budynkiem a nie niskim, możemy sobie wyobrazić potencjalne skutki dla całego systemu obrony USA. Z drugiej strony, zakładając, że WTC składał by się z tradycyjnych czteropiętrowych budynków, stajemy przed pytaniem, ile samolotów byłoby potrzeba do zniszczenia wspomnianej wyżej powierzchni? Z moich wyliczeń wynika, że potrzebnych by było 160 Boeingów 737 zamiast dwóch.

Tragicznym absurdem związanym z WTC jest to, że ten marny kawałek architektury stał się mimowolnym męczennikiem, upiornym nagrobkiem na monstrualną skalę. Fałszywy pomnik architektury(prywatne przedsięwzięcie, monstrualnie przystrojone w pomnikowe wieże, niczym totemy) stał się prawdziwym pomnikiem poprzez swoje zniknięcie. Materialny rozpad dał mu (nieśmiertelną) duszę, która jak na razie żyje własnym życiem.

Niektóre wysokie konstrukcje mają swoje uzasadnienie. Są to głównie konstrukcje o charakterze symbolicznym  można tutaj wymienić: pomnik Waszyngtona, Kapitol, Wieżę Eiffla czy katedrę Św. Pawła. Nie ma natomiast, uzasadnienia dla przesadnie wysokich budynków użytkowych, poza oczywiście przyczynami finansowymi. Społeczeństwa nie stać na wznoszenie takich absurdów w przestrzeni publicznej. Współczesnym problemem nie jest nawet istnienie takich budynków lecz stanowisko teoretyków architektury, którzy chcą nas przekonać o konieczności powstawania takich budynków nie tylko teraz ale i przyszłości. Budynki takie mają podobny wpływ na społeczeństwo jak seks i symbole władzy ale biorąc pod uwagę szkodę jaką przynoszą miastom w których powstają, ich użytkownikom i sąsiadom, można powiedzieć, że nie tylko są kruche i niebezpieczne ale raczej obsceniczne niż potężne.

2.Drapacze chmur i typologia eksperymentalna.

NS: Na ile i do jakiego stopnia zgadza się Pan z opinią Jakuba Howarda Kunstlera i moją, zamieszczoną w publikacji "Zmierzch wysokich budynków", że "era wieżowców ma się ku końcowi" oraz że "eksperymentalna typologia w architekturze poniosła porażkę"? Czy są jakieś kwestie zawarte w tym artykule z którymi Pan by się nie zgodził?

LK: Trochę bym przeformułował twój cytat i bym powiedział "zmierzch ery użytkowych wieżowców". To nawet nie wysokość liczona w metrach a ilość kondygnacji powoduje problem systemowy.  

Nauki stosowane i techniczne podejmują eksperymenty typologiczne w warunkach kontrolowanych, na przykład nie przewozimy pasażerów w prototypach samolotów. Dokładnie to właśnie robią modernistyczni architekci przez ostatnie trzy generacje, literalnie, budują konstrukcje niegotowe do masowego użytku.

3.Fałszywe kroki i ideologia

NS: Czy rzeczywiście, jak Pan twierdzi w swoich wystąpieniach i tekstach, ludzkość popełniła fundamentalnie fałszywy krok budując swoje miasta, a jeśli tak, to co teraz można z tym zrobić?

LK: Ludzkość żyje metodą prób i błędów, popełniając czasami błędy na monstrualną skalę. Modernizm architektoniczny i urbanistyczny, podobnie jak komunizm, należą do tej kategorii błędów z których można się niewiele nauczyć i zyskać, a raczej nic. Są to ideologie, które zaślepiają nawet najinteligentniejszych ludzi i popychają ich do nieakceptowalnego marnotrawstwa, ryzyka i niebezpieczeństwa. Fundamentalnym błędem modernizmu było zaprezentowanie się jako zjawiska uniwersalnego, a za tym nieuniknionego i koniecznego, legitymizując tym samym usunięcie rozwiązań tradycyjnych. Mamy, Bogu dzięki, w ostatnich 20 latach masę pozytywnych doświadczeń zwracających się ku rozwiązaniom zdroworozsądkowym. Stało się tak dzięki zastosowaniu Nowej Urbanistyki.

4. Nowa Urbanistyka


NS: Wielu wiodących nowych urbanistów szuka u Pana inspiracji. Co mógłby im Pan zasugerować, jeśli nasze miasta w przyszłości byłyby budowane według paradygmatu Nowej Urbanistyki?

LK: Istnieją już doskonałe modele dla małych i średnich miast. Projekty dla miejsc o większym zagęszczeniu są na ukończeniu. Nie cieszą się one jednak takim zainteresowaniem mediów na jakie zasługują, więc proces przyswajania takich pomysłów jest wolny. Wydaje się ogromne sumy na renowacje modernistycznych obiektów z lat 50-tych i 60-tych ale w wielu przypadkach jest to nic innego jak sztuczne podtrzymywanie przy życiu upadłych projektów społecznego i architektonicznego kolektywizmu.  

Nowa Urbanistyka nie jest utopią i nie ma na celu narzucania wielkich projektów socjologicznych. Zamiast tego umożliwia niezmierzonej ilości ludzkiego talentu i ambicji budowę harmonijnego i przyjemnego środowiska. Powoduje to konkurencyjny rozwój wspólnot lokalnych i realizacje indywidualnych zainteresowań. Wielkim wyzwaniem dla przyszłości będzie urbanizacja przedmieść.

Modele teoretyczne są gotowe lecz ich zastosowanie postępuje wolno. Jedno jest pewne, nawet najbardziej bezduszne nory na Ziemi przy zastosowaniu właściwych pomysłów i często skromnych środków mogą być przekształcone w miejsca kwitnące pięknem i życiem.

NS: Pojawiają się jednak poważne nieporozumienia. Planiści, a co ważniejsze, mieszkańcy oraz władze samorządowe nie zdają sobie sprawy, że te rozwiązania mają zastosowanie wobec wszystkich miast, bez względu na ich styl zabudowy. Struktura urbanistyczna stosuje się do pewnych naukowych zasad, niezależnie od regionu w którym jest realizowana. Są pewne drugorzędne uwarunkowania, takie jak: klimat, lokalna tradycja, zasoby czy materiały lecz zostały one już dawno pominięte przez modernistyczną uniformizacje. Współczesna praktyka planistyczna polega na tworzeniu dwóch oddzielnych i sztucznych wizji miasta: tradycyjnej czyli klasycznych i tradycyjnych centrów miast oraz dynamicznej, żywej i rozrastającej się tkanki miejskiej. Kierując się takim rozumowaniem, władze miejskie zwracają się do nas tylko, gdy chcą rewitalizować pewne sektory miasta w manierze neo-tradycjonalistycznej. Czy przypadkiem "nowi urbaniści" żłobiąc dla siebie niszę, nie wyizolowali się z głównego nurtu planowania przestrzennego? Jak taka sytuacja może zostać skorygowana i jak można przekonać całą profesję architektów, że nie istnieje podział na "nowych urbanistów" i resztę?

LK: Masz oczywiście całkowitą rację, zwracając uwagę na to, że struktura miejska jest zorganizowanym systemem zasad, niezależnym w dużej części, od stylu. Wiele projektów "Nowej Urbanistyki" realizowanych jest w oparciu o budynki tradycyjne, ponieważ taki styl nam najbardziej odpowiada, przynajmniej na razie. Architektura modernistyczna jest na tyle zła i arbitralna, że prawie zupełnie nie naddaje się do zwykłego użytku. Najbardziej udanymi i znanymi realizacjami " Nowej Urbanistyki" są: Seaside i Celebration na Florydzie i Poundbury w Anglii ale jest wiele podobnych realizacji w Holandii, Danii, Niemczech, które ciągle pozostają prawie zupełnie nieznane.

Osobiście wzbraniam się przed mieszaniem tradycyjnej architektury z modernistyczną, ponieważ wiem z doświadczenia, że nawet jeden modernistyczny budynek jest w stanie zaburzyć ducha nawet dużego projektu tradycjonalistycznego. Projekt Stefana Holla w Seaside może być takim przykładem Modernistów cechuje chaos i dezorganizacja i w związku z tym nie są zdolni do realizacji takich spójnych i złożonych projektów jak Windsor czy Poundbury. Sytuacja stała się na tyle krytyczna, że wraz z Andrzejem Duany rozważaliśmy zaprojektowanie modernistycznego miasteczka tylko w celu wykazania jak to się powinno robić. Projektowanie miasta można łatwo ograniczyć do corbusierowskiej gramatyki z lat 20-tych czy 50-tych i osiągnąć sensowny pejzaż miejski. To samo można osiągnąć z projektami Franciszka Lloyda Weighta, a nawet Zaha Hahid czy Oskara Niemeyera. Nowi Urbaniści nie ograniczają się w żaden sposób do architektury tradycyjnej, a mimo tego wielu spędza bezsenne noce rozważając wybór lojalności wobec jednego czy drugiego podejścia. Nie jest to moim zadaniem problem transcendentalny ani moralny, każdy powinien robić to co uważa za słuszne na swoim polu. Jeśli ktoś nie jest pewien wyboru, może skorzystać z konsultacji z klientem w celu podjęcia świadomej decyzji.

Jeśli ograniczają nas lokalne uwarunkowania polityczne, powinniśmy się zawsze odnosić do miejscowej tradycji jako fundamentu, pozwoli to uwolnić kwestie projektowania od arbitralności, terroru politycznego i modernistycznego moralizatorstwa. Takie podejście redukuje stylistyczne i architektoniczne błędy do znośnego poziomu i odsuwa perspektywę spektakularnych błędów tak charakterystycznych dla eksperymentów modernistycznych.  Ogólnie, tradycyjne podejście do szczegółu musi sobie radzić z praktycznymi problemami budownictwa, podczas gdy styl jest jakością jaką wypracowujemy zmagając się z zagadnieniami technologicznymi.

Na co po raz kolejny musimy zwrócić uwagę modernistom, to że w demokracji nawet architektura i urbanistyka są kwestią wyboru a nie metafizycznym ograniczeniem lub absolutyzowaniem własnego stanowiska. Ci którzy nie akceptują wolnego wyboru w takich sprawach są z gruntu antydemokratyczni, totalitarni i nie-modernistyczni bez względu na to jak futurystycznie mogą wyglądać ich budynki.

5. Niedostatek gruntów


NS: Architekci wykształceni w tradycji modernistycznej nie podzielają szacunku dla Pana pomysłów. Uzasadniają, że nie bierze Pan pod uwagę wzrostu populacji w Trzecim Świecie, która wymusza wysokie budownictwo oraz presję ekonomiczną, która powoduje to samo w centrach miast na całym świecie. Jak Pan się odniesie do takiej krytyki?

LK:  Nie ma w ogóle powiązania pomiędzy wzrostem populacji i wysokością budynków( wyjątkiem jest Hongkong ) W USA i Europie argument braku gruntów jest podnoszony i promowany przez ludzi o bardzo różnych priorytetach, często rozbieżnych; od właścicieli ziemskich po ekologów. To sztucznie wykreowany mit, który znika jak mgła gdy przyjrzymy się tym kontynentom z lotu ptaka. Zdamy sobie wtedy sprawę z tego, że nasze miasta i ogólnie krajobraz nie cierpią na niedostatek gruntu z powodu gęstej zabudowy i rozbudowanej sieci drogowej lecz raczej z powodu błędnej zabudowy czyli błędnego planowania. Przykładowo, Paryż 15-krotnie zwiększył swoją powierzchnię wobec tylko dwukrotnego wzrostu populacji i to przy gwałtownym wzroście wysokiego budownictwa.

6. Siły rynkowe

NS: Budownictwo podlega wielu uwarunkowaniom; zwykłej chciwości, planom zagospodarowania itd. Czy możliwe jest budowanie bez oglądania się na te niekorzystne lecz bardzo realne ograniczenia?

LK: Siły rynkowe są wektorami ludzkiej energii i przedsiębiorczości. Żadne miasto nie mogłoby bez nich powstać. Przepisy budowlane w przeszłości raczej dusiły taką aktywność niż pozwalały jej rozkwitać. Zasady "nowej urbanistyki" mają raczej na uwadze prostotę i funkcjonalność podstawowych zasad moralnych niż finezję różnych utopii. Nie są to zasady normatywne lecz humanitarne. Z tej perspektywy, wspólne dobro w postaci przestrzeni publicznej, jest efektem uświadomienia sobie przez wspólnotę rozmaitości ich zainteresowań, postaw czy poglądów.

7 Miasto elektroniczne

NS: Chciałbym poznać Pana zdanie na temat "miasta sieciowego" włączając w to pracę zdalną i technologię informacyjną. Czy zastanawiał się Pan jaki to może mieć wpływ na morfologię miasta?

LK: Tradycyjny rozkład ulic i placów jest podstawowym środkiem komunikacji pomiędzy budynkami, bez względu na ich rozmiar. Sieć elektroniczna uzupełnia sieć przestrzenną ale jej nie zastępuje. Przyjęcie takiego założenia byłoby takim samym błędem jak pomysł zastąpienia nogi kołem.

8 Typologie

NS: Narzucającym się obecnie pytaniem jest to, czy dynamiczny wzrost sieci elektronicznej ma konsekwencje przestrzenne? Rewolucja informatyczna generuje niezwykłe siły społeczne i rynkowe. W którym kierunku pójdą te siły? Czy "miasto sieciowe" popycha strukturę miejską w kierunku typologii modernistycznej czy też tradycyjnej, a może żadnej z nich?

LK: Nowe rodzaje budynków odpowiadają na konieczność zaspokojenia nowych potrzeb. Na przykład; to samolot był przyczyną powstania lotnisk, a nie na odwrót. Nowe  typy budynków mogą też generować sposoby ich użytkowania dla których nie zostały pomyślane. Przykładem są rzymskie hale targowe (bazyliki), które zostały chrześcijańskim kościołami lub lotniska, które stały się centrami handlowymi. To nie pragnienie innowacji, jakby chcieli nas przekonać moderniści, powoduje powstawanie nowych typów budynków. Typologiczne innowacje oparte na utopijnych ideologiach mają krótki żywot. Krótko mówiąc, nie ma takiej rzeczy jak "modernistyczna" typologia, ponieważ każdy budynek, który zostaje uznany za funkcjonalny i użyteczny ipso facto staje się tradycyjny; czy to platforma wiertnicza, wieża ciśnień, biurowiec czy zwykły budynek mieszkalny. Są jednak typy  budynków, które są wynikiem nadmiernego nagromadzenia różnego typu działalności pod jednym dachem, są to aberracje typologiczne i mogą być budowane w jakimkolwiek stylu i przy zastosowaniu jakichkolwiek technologii. Użytkowy drapacz chmur czy dwukondygnacyjny budynek wielkopowierzchniowy są przykładami takiej właśnie typologicznej hipertrofii. Są to generalnie efekty bezrefleksyjnych inicjatyw politycznych czy finansowych i dość często mające związki z modernizmem. Możemy na przykład zbudować miasto oparte na tradycyjnym układzie ulic i kształcie budynków ale zaprojektowane całkowicie w stylu modernistycznym. Może to nawet być przyjemne dla oka i okazać się sukcesem z estetycznego i społecznego punktu widzenia, wielu użytkowników może czerpać przyjemność z zamieszkiwania tam. Takie miasto złożone z budynków wielkopowierzchniowych i drapaczy chmur, nawet zbudowane w tradycyjnej formie z zastosowaniem tradycyjnej technologii, może być nawet przyjemne dla oka. W końcu jednak i tak wyalienuje relacje międzyludzkie i sposób życia, nie mniej niż jego modernistyczny odpowiednik, no może z mniejszym okrucieństwem.
Aby podsumować. Precyzyjnie mówiąc, nie ma "modernistycznej" typologii ale modernizm wykazał się niezwykle płodny w aberracje typologiczne.

9 Filozofia

NS: Doszło do ogromnej utraty szacunku dla ludzkiej wrażliwości. Tradycja budowlana, która niosła ze sobą nawet skromne ale ujmujące konstrukcje, zniknęła. Jak świat pozbawiony głębokich wartości może odzyskać taką filozofię?

LK: Tradycyjne architektura czy urbanistyka nie są ideologią, religią czy systemem transcendentalnym. Nie mogą zbawić zagubionych dusz czy nadać znaczenia pustce życiowej. Jest to raczej część technologii niż stylu. Jest to pewien zestaw wiedzy i know-how pozwalający nam na budowanie praktycznie, estetycznie, społecznie i ekonomicznie satysfakcjonujących miast i konstrukcji w różnorodnych klimatycznych, kulturowych i ekonomicznych uwarunkowaniach. Takie konstrukcje nie zapewnią szczęścia ale przynajmniej ułatwią podążanie za szczęściem dla większości ludzi.

10 Konsekwencje modernizmu

NS: Niektóre konstrukcje przestrzenne posiadające konkretne matematyczne przymioty, dostarczają obserwatorowi pozytywnego wrażenia zmysłowego. Ludzkość tego dokonywała, od drobnych artefaktów po wielkie miasta. Czyniła to aby nadać środowisku znaczenie. Nie mam na myśli znaczenia w jednostkowym wymiarze lecz znaczenia nadawanego otoczeniu które jest obiektywnie dostępne poznawczo w swojej złożoności. W pogoni za swoimi celami, modernizm doprowadził do zupełnego usunięcia znaczenia z kontekstu środowiskowego. Jak mogło do tego dojść skoro stoi to w sprzeczności nawet z naszą fizjologią?

LK:  

Modernizm jest ideologią totalitarną, która jak wszystkie dogmatyzmy oparta jest na niemożliwych do udowodnienia przesłankach . Nie jest zdolny do tolerowania, nie mówiąc o akceptacji, żadnej opozycji, sprzeciwu czy odmowy. Jeżeli przyjmiesz takie fantasmagorie to musisz jednocześnie odrzucić własne władze poznawcze i przymknąć oczy na przygniatające dowody, pomimo istnienia wewnętrznych i zewnętrznych sprzeczności. Wypowiedzenie wojny tradycji przez modernizm było nie tylko odrzuceniem przestarzałych zwyczajów ale było odrzuceniem całej wiedzy i know-how, które nie pasowały do zredukowanej wizji ludzkości, historii, technologii, polityki i ekonomii. Jest to systematyczny gwałt na ludzkiej psychofizyce. Trzeba było trzech pokoleń aby podnieść się z tego intelektualnego gwałtu na ludzkiej psychice, doświadczeniu, inteligencji, instynktowi i wrażliwości.

NS: Modernizm zastąpił środki, które ludzkość stosowała w komunikacji ze sobą i światem zewnętrznym. Miasto jako struktura kształtująca nawiązywanie relacji pomiędzy członkami wspólnoty miejskiej została zmieniona na strukturę przestrzenną, której celem była eliminacja tych relacji. Odnosi się to zarówno to ciągów komunikacyjnych; ludzie spacerując mogli spotykać się twarzą w twarz jak i wizualnej relacji pomiędzy jednostką a budynkami jako składowej części miasta. W swoich badaniach odkryłem, że miasto jest systemem systemów, że logika tradycyjnej architektury jest bliższa ludzkiemu mózgowi niż nowoczesnym systemom komputerowym. Eliminacja powiązań międzyludzkich, co uczynili moderniści, podobna jest do przecięcia przewodów w komputerze lub połączeń neuronowych w mózgu. Po dekadach psychologicznego formowania w sterylnym świecie, ludzkość zaakceptowała atrofię relacji międzyludzkich jako sposób na życie. Czy ludzie zmienili się na tyle, że już nie doceniają  wartości struktur przestrzennych, które zaspakajają elementarne potrzeby zmysłowe i społeczne?

LK: To pytanie zawiera w sobie odpowiedz. Modernizm działa poprzez pozbawianie ludzi autonomii i zdolności samodzielnego myślenia. Jest to forma radykalnego prania mózgu z którego tylko nieliczni mają szanse się wyrwać, gdy już tego doświadczą. Miliony dały się na to nabrać. Pomimo tego, natura w każdym pokoleniu przynosiła  odtrutki na te potężne aberracje ideologiczne, taką mam przynajmniej nadzieję.


Następne dwa paragrafy pochodzą z książki Leona Kriera; Architektura. Wybór czy przeznaczenie. Wydawnictwo Andreas Papadakis, Windsor, Anglia, 1998


                                                        Wysokość budynków


Większość pięknych i przyjemnych miast, którym udało się przetrwać do naszych czasów, powstało z budynków o wysokości od dwóch do pięciu kondygnacji. Z ekologicznego punktu widzenia nie ma żadnego usprawiedliwienia dla wznoszenia użytkowych drapaczy chmur. Buduje się je wyłącznie dla krótkoterminowego zysku, spekulacji czy wreszcie z powodu pretensjonalności.
 



           Rysunek 1. Ograniczona wysokość budynku. Maksymalna wysokość pięter powoduje minimalną wysokość kondygnacji, narzucając ograniczoną linię horyzontu.

Paradoksalnie, narzucenie uniwersalnej wysokości budynków, pomiędzy dwoma i pięcioma kondygnacjami, nie eliminuje powstawania wysokich lub monumentalnych budynków. Katedra Św. Pawła w Londynie jest jednopoziomowym drapaczem chmur. Wieża Eiffla ma tylko trzy kondygnacje. Capitol w Waszyngtonie, katedra Notre Dame, Zakazane Miasto w Pekinie czy nawet Siedem Cudów Świata, wszystkie stosowały się do tych zasad. Powszechne ograniczenie wysokości budynków do pięciu kondygnacji pozwoliłoby nie tylko na ochronę historycznych centrów miast, zagrożonych przez nadmierną zabudowę ale również zachęciłoby do przebudowy przedmieść. Zamiast pompowania cen nieruchomości w centrach miast, takie ograniczenie doprowadziłoby do wzrostu cen w okolicach, które pozostają arbitralnie niedoszacowane.


                Rysunek 2. Ograniczona liczba kondygnacji. Wysokość budynku narzuca ograniczoną ilość wariantów wysokości sufitów, pozwalając na zróżnicowaną linię horyzontu.    

Wniosek jest taki, że wysokość budynków nie powinna być ograniczona metrycznie (takie ograniczenia są zawsze arbitralne i prowadzą do ogłupiającej uniformizacji) lecz ilością kondygnacji, pomiędzy dwoma a pięcioma. Wszystko to uwarunkowane charakterem wioski lub miasta, środowiskiem, statusem i przeznaczeniem budynku, szerokością dróg i placów, prestiżem miejsca. Należałoby tego przestrzegać, przede wszystkim ze względu na konserwacje, zmianę koncepcji użytkowej, koszty obsługi technicznej, ochronę przeciwpożarową, które rosną się wraz z wysokością budynków.  Co więcej, ograniczona ilość pięter pozwala na oczywisty i naturalny podział na przestrzeń prywatna i publiczną, symboliczną i użytkową, na architekturę monumentalną i mieszkaniową.

              Rysunek 3. Niskie budynki z wysokimi kondygnacjami

              Rysunek 4. Wysokie budynki z niskimi kondygnacjami


             Problemy proporcji działek budowlanych


Historyczne miasta rzadko przekraczają proporcje 2:1 (chodzi o proporcję powierzchni podłogowej budynku do powierzchni działki). Takie zagęszczenie jest łatwe do osiągnięcia przy budownictwie sięgającym maksymalnie pięciu kondygnacji. Pozwala to na prawidłowe doświetlenie i proporcjonalne dostosowanie prywatnych ogrodów i publicznych placów. Od XIX wieku mamy do czynienia z regularnie powtarzaną korektą tych proporcji. W City of London w tej chwili mamy do czynienia z proporcją przekraczającą 6:1. Nadmierna gęstość zabudowy prowadzi do funkcjonalnego i ogólnego zatłoczenia centrów historycznych miast. Ulice stały się posępnymi i hałaśliwymi korytarzami, a prywatne ogrody zamieniły się w zagrzybione pomieszczenia techniczne czy śmietniki. Rezultatem jest degradacja historycznej, tradycyjnej koncepcji miasta i eksodus mieszkańców do przedmieść.
 

         Rysunek 5. Konserwacja kontra nadmierny rozwój


Gdy władze zezwalają deweloperom na przekraczanie krytycznego punktu pięciu kondygnacji, ceny działek budowlanych rosną astronomicznie, co z kolei powoduje coraz większe zagęszczenie. Jest to błędne koło, które na dłuższą metę prowadzi do podstępnej "manhatanizacji", co skutkuje nadmierną eksploatacją gruntów miejskich, ich degradacją, czego koszty w przyszłości poniosą podatnicy. Konserwacjonizm stosowany w odniesieniu do danego obszaru pozwala zachować optymalne zagęszczenie, zarówno formalne jak i wizerunkowe. Jest zupełnym absurdem zwiększanie proporcji budynek : działka w historycznych dzielnicach miast. Takie decyzje powodują, że wartość rynkowa historycznych budynków jest nie do obronienia wobec wartości dodanej wynikającej z gęstszej nowej zabudowy w takich miejscach. W efekcie, to zachwianie proporcji jest w stanie obalić najbardziej zachowawcze i konserwatywne zasady.

https://www.bryla.pl/tag/nycz-tower


Książka Leona Kriera została przetłumaczona na 7 języków. Zapowiadane są wznowienia

Dr Nikos A. Salingaros jest profesorem matematyki na Uniwersytecie Stanu Teksas w San Antonio. Jest współpracownikiem Krzysztofa Alexandra. Jest uznany za jednego wiodących współczesnych teoretyków architektury i urbanistyki. Oprócz licznych artykułów naukowych, jest autorem dwóch książek dostępnych online; Principles of Urban Structure i Theory of Architecture

tłumacz RSSA